Kampania wrześniowa ‘39 dotarła do każdego miasta, osady i wsi polskiej, przynosząc wszędzie ogrom zniszczeń i pożogę a ich mieszkańcom bolesne przeżycia i śmierć. Tak też stało się w Łaskarzewie – niewielkiej miejscowości na pograniczu Mazowsza i Lubelszczyzny, która we wrześniu 1939 stała się polem kilkudniowej bitwy między polskimi obrońcami i niemiecką piechotą. To wydarzenie militarne, będące jednym z wielu epizodów trwającej ponad miesiąc kampanii wrześniowej, stało się dla łaskarzewian trwałym elementem pamięci i tożsamości patriotycznej. Od wielu lat, corocznie 17 września obchodzone jest wspomnienie Obrony i Spalenia Łaskarzewa, mające dla mieszkańców miasta wagę równą świętom państwowym. Do dziś przekazywane są między pokoleniami opowieści o obronie miasta, czytane są wspomnienia mieszkańców z tamtego okresu a portale internetowe prezentują zachowanie zdjęcia zniszczonego Łaskarzewa.
Obrona Łaskarzewa w dniach 15-17 września 1939 roku związana była z działaniami obronnymi na środkowym odcinku Wisły jako części osłony stolicy przed 10 Armią Niemiecką. Nacierające od południa i południowego wschodu ugrupowanie niemieckie zamierzało sforsować Wisłę a następnie zaatakować obiekt strategiczny – Warszawę. Od 10 września 1939 r. oddziały polskie rozpoczęły organizowanie obrony linii Wisły, a dozorowanie 20-kilometrowego pasa rzeki na odcinku Tarnów – Maciejowice przejęła 13 DP WP pod dowództwem płk Kalińskiego. Próby forsowania rzeki przez Niemców zakończyły się niepowodzeniem. Niestety, od strony Siedlec z zamiarem zamknięcia kleszczy wokół Warszawy i dojścia do Wisły zaatakowała Łaskarzew niemiecka 1 DP wraz z DPanc Kempf. 13 DP została zagrożona otoczeniem. W tej sytuacja płk. Kaliński wyznaczył do osłony odwrotu dywizji kompanię piechoty kpt. Walentego Parata, zorganizowaną z rozbitków 44 PP. Obronę Łaskarzewa przygotowała, z pomocą mieszkańców, grupa żołnierzy pod dowództwem ppor. Tomasza Jabłkowskiego. W mieście zbudowano barykady i utworzono punkty ogniowe. Ważnym elementem obrony stał się kościół parafialny wraz z okalającym go terenem i wieżą kościelną, na której zainstalowano gniazda broni maszynowej. Od 15 września rozpoczęły się walki z podchodzącymi od strony Pilczyna i Gończyc oddziałami niemieckimi. Główne nasilenie walk nastąpiło 17 września, gdy po ciężkim ostrzale artyleryjskim Niemcy rozpoczęli szturm miasta. Doszło do zaciętych walk, niekiedy wręcz. Poległo 25 żołnierzy w tym oficerowie ppor. Tomasz Jabłkowski i ppor. Tomasz Olczewski. Zginęło w walce i w wyniku ostrzału 58 mieszkańców miasta. Centrum Łaskarzewa zostało prawie całkowicie zniszczone i spalone, łącznie z kościołem.
Ta bohaterska postawa dowództwa i żołnierzy załogi Łaskarzewa umożliwiła 13 DP odejście z bronionego odcinka Maciejowice – Tarnów w kierunku Warszawy. By upamiętnić obrońców miasta, w 1996 roku, staraniem Towarzystwa Miłośników Historii i Kultury Łaskarzewa i ze wsparciem mieszkańców, w miejscu śmierci ppor. Jabłkowskiego postawiono pomnik, dedykowany jemu i jego żołnierzom z 44 PP.
Obrona Łaskarzewa we wspomnieniach mieszkańców
W relacji Zygmunta Gąski, naczelnika Straży Pożarnej, zapisano m.in.: „W tym czasie artyleria niemiecka zaczęła strzelać do Łaskarzewa i wybuchły w różnych miejscach pożary. Nasi żołnierze, którzy byli za moją stodołą wzięli karabin maszynowy i czołgali się do ulicy Garwolińskiej i ustawili karabin koło domu Wojdygi […]. W tym czasie od strony Pilczyna widać było niemieckie tyraliery, jak szły do ataku. Ponieważ było bardzo gorąco [mieli] wszyscy rękawy pozawijane i mundury rozpięte, nasze karabiny pracowały bez przerwy, jeden na barykadach ulicy Warszawskiej, na barykadach ul. Garwolińskiej, przy gospodzie, i na piętrze u Zięciny. […] Niemcy zaczęli ostrzeliwać kościół, który zaczął się palić, nasi żołnierze wycofali się do ul. Garbarskiej, dołączyli do tych którzy jeszcze się bili przeszli przez rzekę do przychodniej drogi, [skąd] wycofali się do wsi Onufrynów. […] niemiecka artyleria zaczęła silnie strzelać z armat, piechota niemiecka poszła do ataku, podpalając każdy dom, a kogo spotkali zabijali.
[…] Gdy już zdobyli Łaskarzew zabierali swoich zabitych i rannych ze szpitala, zabrali naszych ciężej rannych żołnierzy, lżej rannym kazali iść w stronę Pilczyna. Na wieczór już żadnego Niemca nie było w Łaskarzewie, Łaskarzew się palił. Nam, których jak wspomniałem było około 120 osób Niemcy zarządzili powstać, ustawili w czwórki […] tak nas doprowadzono do Garwolina, zamykając nas na noc w kościele […] Na drugi dzień ja i kilku innych przyszliśmy do Łaskarzewa. Miasto jeszcze się paliło. […] Prawie każda rodzina już straciła kogoś z bliskich. […] Miasto spalone, zniszczone, nie zostało nic, całych domów pozostało tylko 4, kościół został spalony, remiza strażacka również, nie było też piekarni.”
Z relacji Władysława Sierańskiego, który znalazł się w grupie mężczyzn wyprowadzanych z miasta: „… W grupie, w której znalazłem się ja, był również ppor. Jabłkowski. Po wyjściu z miasta kolumnę tą zatrzymano na pastwisku zwanym Pasternikiem. Kazano nam usiąść, pilnowało nas kilku żołnierzy niemieckich. Przesiedzieliśmy tak kilka godzin, wspomniany porucznik Jabłkowski siedział obok mnie był ranny w klatkę piersiową i bardzo cierpiał. Opatrunek założony na lewym barku i klatce był przesiąknięty krwią. Poprosił żołnierza niemieckiego o wodę lecz jej nie otrzymał. Przy zapadającym zmroku dwóch żołnierzy podeszło do niego i kazano mu wstać, zrobił to z wielkim trudem. Poprowadzono go w kierunku miasta, cała trójka przeszła na prawą stronę szosy. W kilka minut później padły dwa strzały, wszyscy siedzący wokół mnie zaczęli mówić, że rozstrzelali porucznika Jabłkowskiego. Naszą grupę ustawiono w kolumnę marszową i poprowadzili do Gończyc. Po mojej ucieczce z kolumny wracając do miasta widziałem leżące ciało porucznika Jabłkowskiego w miejscu, z którego uprzednio słychać było strzały…”.
Z relacji pani Ewy Jabłkowskiej-Mackiewicz, córki ppor. Jabłkowskiego: „…Mój ojciec Tomasz Jabłkowski urodził się 13 października 1903 roku w Warszawie, jako najmłodsze, czwarte dziecko Józefa Jabłkowskiego. Surowe wychowanie, jakie odebrał w domu, które tak widoczne było w jego późniejszym życiu, zaobfitowało pracowitością, skromnością i ograniczeniem własnych potrzeb do minimum. Z dokumentów, które odnalazłam można wywnioskować, że kształcił się w Gimnazjum im. Mikołaja.
W roku 1920 w obliczu zagrożenia bolszewickiego jako 16-letni chłopiec zgłosił się ochotniczo do wojska razem z braćmi, poszedł na front. Rok później ukończył Gimnazjum i wstąpił do Wyższej Szkoły Handlowej. Po ukończeniu studiów, a następnie Szkoły Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej, przeszedł wszechstronną, 3- letnią praktykę w dużej firmie handlowej w Paryżu, aż wreszcie założył własną firmę w Lyonie.
Pamiętam, że Tata wrócił do Polski na wezwanie dziadka i niedługo potem objął w Domu Towarowym Bracia Jabłkowscy (późniejsza Arka) stanowisko jednego z dyrektorów. Jednak najważniejszą dla mnie była data 1934 r., kiedy to Tata ożenił się z Janiną Krasuską, wkrótce potem rodzina powiększyła się o mnie i mojego brata Piotra. Ojciec mój, ceniony był wśród współpracowników za swoje zdolności, szerokie zainteresowania i fachowość. Jeszcze z lat dziecięcych pamiętam jak całą rodziną bawiliśmy się na zawodach zorganizowanych przez Tatę, który uprawiał wiele dziedzin sportu i wspierał finansowo czynnie zainteresowania sportem wśród pracowników firmy. Tak jak w wielu polskich rodzinach, nasze spokojne, pogodne i pełne miłości życie przerwał dzień 1 września 1939 r…”
/opracowanie: Eryk Laskowski
na podst.: Waldemar Trzaskowski „Geneza i przyczyny walk o Łaskarzew 12-17 IX 1939 roku”, Nasze Sprawy 1995, oraz na str. http://free.of.pl/l/laskare/historia_17_wrzesnia.html/